by Marta Waszczuk |
Prawdopodobnie znacie takie osoby, które mają w sobie coś wyjątkowego. Talent, pomysł, sposób widzenia świata albo działania, który, gdyby więcej osób mogło się z nim zapoznać lub z tego skorzystać, sprawiłby, że świat byłby ciut lepszy. Ja też je znam (bez obaw, nie podam tu żadnych nazwisk). Jak to się dzieje, że mało kto wie o skarbach, które te osoby mają w sobie? Ano mają one niesamowicie skuteczne strategie ukrywania się. Strategie ukrywania się są bardzo skuteczne, ale jednocześnie zwodnicze. Dlaczego? Wykorzystując je mamy wrażenie, że przybliżamy się do realizacji swoich marzeń / celów / potencjału / powołania. Ale w rzeczywistości choć jesteśmy super zajęci, to stoimy w miejscu oszukując się jednocześnie, że idziemy naprzód. Pięć strategii ukrywania się odkryłam dzięki Tarze Mohr i jej błyskotliwej książce „Playing Big” (w polskiej wersji „Podejmij wyzwanie”). Oto one: Strategia 1: ALE NAJPIERW… Poznałam kiedyś dziewczynę (powiedzmy, że na imię jej było Agata), która chciała prowadzić szkolenia. Oczywiście już się domyślacie, że stwierdziła, że zanim się tym zajmie musi najpierw skończyć kurs trenerski. Nie musiała. Od dawna prowadziła szkolenia „przy okazji” różnych innych projektów w pracy. Ale dzięki temu warunkowi mogła się na jakiś czas „schować” i mieć poczucie, że realizuje swój cel. Strategia „ale najpierw” może przybrać kształt „muszę”: zrobić kolejny kierunek studiów (albo doktorat), oszczędzić x złotych, poczekać aż odchowam dzieci, zmienię pracę, spłacę kredyt i tak dalej. A czasem oznacza „ale najpierw chcę mieć jasność, co konkretne chcę robić / jak / za ile / kto ma być moim klientem” zanim zacznę realizować to, o czym marzę. Nie mówię, że trzeba od razu skakać na „głęboką wodę” i bez...
by Marta Waszczuk |
Chcesz się nauczyć pokonywać przeszkody? Chcesz, żeby przeszkody dodawały Ci siły, zamiast osłabiać? Chcesz, żeby kryzysy były okresem największego rozwoju Twojej firmy? Chcesz nauczyć się obracać przeciwności losu w sukcesy? I odnajdywać okazje, które w sobie kryją, by robić niezwykłe rzeczy? Jeśli tak, to zapraszam Cię na długie czytanie. Zaczniemy w 170 roku naszej ery. Żył wtedy Marek Aureliusz. Najpotężniejszy człowiek swoich czasów. Był dosłownie czczony jak bóg. Mógł zrobić wszystko, mieć wszystko. Problemy go jednak nie omijały. Prowadził liczne wojny, spotkały go zdrady bliskich współpracowników, podróże po imperium były męczące, skarbiec pustoszał, a rządy prowadził razem z przyrodnim bratem, który był chciwy i niekompetentny. A jednak stres i przeciwności nie odebrały mu jasności myślenia. Według wielu źródeł Marek Aureliusz rzeczywiście w każdej przeszkodzie widział okazję do ćwiczenia cnót: cierpliwości, odwagi, pokory, zaradności, rozsądnego myślenia, sprawiedliwości i kreatywności.1 Wiemy o tym między innymi z jego własnych zapisków.2 Pisał dla siebie. Nie zamierzał tego wydawać. Pisał o tym, jak przetrwać najgorsze chwile, jak radzić sobie z problemami:3 Nasze działania mogą być blokowane… jednak nikt i nic nie może zablokować naszych intencji ani zmienić naszej postawy, ponieważ możemy się dodstosowywać i przystosowywać. Nasz umysł przystosowuje się i wykorzystuje do własnych celów przeszkodę, która staje na naszej drodze. Przeszkoda w działaniu przyspiesza działanie. To, co stoi nam na drodze, staje się drogą. Co takiego? W czasach, kiedy robimy wszystko, żeby było miło, ładnie i wygodnie mówisz nam, że to, co usiłuje nas powstrzymać, może dodac nam siły? Tak, właśnie to chcę powiedzieć. Trafiłam na to podejście dzięki Ryanowi Holiday. W wieku 18 lat przeczytał zapiski Marka Aureliusza i to zmieniło jego życie. Po rzuceniu studiów...
by Marta Waszczuk |
Był jeden z upalnych dni, jakich tego lata nie brakowało. Siedziałam na tarasie. Coś zaczęło latać nad pelargoniami. Jakby bąk albo szerszeń. Tylko większy. Wróciłam do lektury książki. Po jakimś czasie przyszedł A. Spojrzał na to latające coś i oznajmił, że to koliber. No rzeczywiście. Dlaczego wcześniej sama na to nie wpadłam? Przecież już widziałam kolibry. Powinnam je sama rozpoznać. No, a że upały jak w Afryce, więc pewnie i koliber mógł tu zabłądzić. Pomyślałam, że moje oczy są ograniczone tym, co wiem (nie ma kolibrów w Polsce), więc nie mogły zobaczyć prawdy. Odkrycie nas zafascynowało. Przez dwa dni chodziliśmy z aparatem i telefonem i łapaliśmy coraz lepsze ujęcia naszego kolibra. Pojawiał się rano i wieczorem. Czasem były dwa. Zawisał przy kwiatach i spijał z nich nektar. Skrzydełkami ruszał tak szybko, że nawet na filmie w zwolnionym tempie były ledwie widoczne. Myślałam sobie, że napiszę o tym naszym odkryciu także Wam z przestrogą, żeby to, co wiecie nie zasłaniało wam tego, co widzicie. Już nawet miałam gotowe zdjęcie: I wtedy postanowiłam sprawdzić jak to jest z tymi kolibrami w Polsce. Nie, żebym miała wątpliwości. Liczyłam na to, że ktoś już się zetknął z tym zjawiskiem i wyjaśni mi skąd się tu wzięły. Wrzuciłam polskie kolibry do Googla. I rzeczywiście. Ktoś zetknął się. Nawet kilku ktosiów. I zdjęcia zrobili. I opisali sprawę tak: to fruczak gołąbek (Macroglossum stellatarum) – ćma występująca w Polsce, przypominająca swoim zachowaniem kolibra. Unosi się nad kwiatami i spija ich nektar. Czar prysł. Ćma, to jednak nie koliber. Jeśli interesuje Cię jak Twój własny umysł robi Cię czasem w balona, to szczerze polecam Ci lekturę dwóch...
by Marta Waszczuk |
Chcesz być nieszczęśliwa? Zacznij się porównywać z innymi. Dlaczego to prosta droga do nieszczęścia? Dlatego, że w każdej dziedzinie, nie ważne jak byś w niej nie była wspaniała, zawsze znajdziesz kogoś, kto jest lepszy od Ciebie. Zawsze. Osiągnięcia w pracy, wygląd, sport, szczęście rodzinne, szybkość wiązania sznurowadeł lub pisania bezwzrokowego na klawiaturze – zawsze znajdzie się ktoś lepszy. Porównywanie się z innymi przypomina trochę bieg ku horyzontowi. Ile byś nie biegła, kilometr czy sto kilometrów, horyzont pozostanie dokładnie w tym samym miejscu. Sprawia to wrażenie, jakbyś nie przesunęła się ani o krok, choć nabiegałaś się jak dzika. Nie polecam porównywania się z innymi. Sama jestem w tej kwestii na odwyku 🙂 Polecam za to porównywanie się ze sobą. Jeśli oglądałaś kiedyś serial „Friends”, to Monika uwielbiała najbardziej ścigać się sama ze sobą – i o to właśnie chodzi. Zamiast patrzeć na jakiś ideał na horyzoncie patrzę wstecz, na punkt z którego startowałam. I to jest mój punkt odniesienia. Kiedy to robię zawsze widzę postęp, bo dzisiaj jestem gdzie indziej niż byłam wczoraj, miesiąc lub rok temu. I to buduje poczucie satysfakcji 🙂 Jeśli chcesz spróbować jak to działa, codziennie przed snem znajdź trzy sprawy, które udało Ci się osiągnąć danego dnia. I pogratuluj sobie za nie. To może być coś znaczącego lub małego. Wspólne rodzinne śniadanie, kawa z przyjaciółką, przeczytanie książki, trudny telefon do klienta, zrobienie 10 przysiadów. Ty wybierasz. Kiedy to przetestujesz, napisz jak Ci poszło w komentarzach poniżej. fot. Christos Tsoumplekas...
by Marta Waszczuk |
Niedzielny wieczór. Wracam z rodziną od znajomych. Prowadzę. Stoimy na skrzyżowaniu na czerwonym świetle jako pierwszy samochód. Światło zmienia się na zielone. Ruszam. Nagle słyszę, że mój mąż krzyczy. Na wpół świadomie orientuję się, że z prawej strony z dużą prędkością jedzie w naszym kierunku wielki biały tir. Naciskam z całej siły hamulec. Włącza się abs. Ciężarówka śmiga mniej niż 2 metry przed maską naszego samochodu. Wszystko trwa krócej, niż przeczytanie tego akapitu. Przejeżdżam skrzyżowanie i staję na poboczu. Potrzebuję kilku minut, żeby się uspokoić, żeby bezpiecznie móc kontynuować podróż. Przez głowę przelatuje mi wiele myśli. P o pierwsze o tym, jak ulotne jest życie moje i moich najbliższych. Jak wszystko może się zmienić w kilka sekund. Jak snuję plany i wyobrażam sobie, jak będzie dalej wyglądać moje życie, kiedy to wszystko może się zmienić w kilka sekund. Zostać zmyte falą jak zamek z piasku na plaży. Myślę o tym, co by było, gdyby … Tu powstaje parę scenariuszy. Tragicznych, smutnych, wyciskających łzy z oczu … Sporo tego. Wyobraźnia jest nader płodna. Z tymi stworzonymi naprędce historiami nie jest mi łatwo. Zauważyć, że to tylko moje myśli. Otrząsnąć się. Wrócić do tu i teraz. Jechać dalej. Myślę o tym, jakim cudem jest to, że żyję. Nawet bez tira przejeżdżającego skrzyżowanie na czerwonym świetle tuż przed maską samochodu. To, że w ogóle pojawiłam się na tym świecie, przeżyłam tyle lat. Że żyję na planecie tak pięknej i wyjątkowej. Rano się budzę. Oddycham. Myślę o tym, w jakim stopniu zabezpieczone są nasze dzieci, gdyby nas zabrakło. I każde z nas, gdyby zabrakło tej drugiej połowy. Myślę i o tym, czy aby na pewno...
strona 1 z 2012345...1020...»ostatnia »
Ostatnie komentarze