Zdarzyło Ci się kiedyś słuchać wystąpienia na konferencji i mieć poczucie, że też mogłabyś zrobić taką prezentację (albo nawet lepszą)? Być może to właśnie syndrom oszusta sprawił, że to nie ty byłaś na scenie.
Sprawdź, czy syndrom oszusta (ang. impostor syndrome)1także Tobie blokuje ścieżkę do realizacji wymarzonej kariery/misji/marzenia/celu/powołania.
Od dawna chciałam napisać o syndromie oszusta, bo według mnie to jedna z głównych przeszkód stojących na drodze osób, które coś osiągają. Za każdym razem, kiedy się do tego zabierałam miałam poczucie, że moje myśli się rozsypują jak suchy piasek w rękach. Wielokrotnie myślałam sobie, że wystarczy już przecież to, co inni napisali, że nie jestem dosyć wykwalifikowana/doświadczona/nie zrobiłam wystarczająco dogłębnych badań itp., żeby się wypowiadać na ten temat. I wiecie co? Jak się zaczęłam uważnie przyglądać tym myślom zauważyłam, że to właśnie syndrom oszusta w pełnym rozkwicie 🙂
Jak to zwykle bywa, u innych łatwiej nam zauważyć takie wzorce. Patrząc na utalentowane osoby, które odważą się podzielić swoimi wątpliwościami – trudno uwierzyć, że mówią serio.
Na przykład znana aktorka Natalie Portman tak wspominała swoje wątpliwości z czasów, gdy była studentką na Harvardzie:
Czułam się, jakbym była tu przez pomyłkę, że nie jestem dostatecznie bystra, by obracać się w tym towarzystwie i że za każdym razem, kiedy otwieram usta, muszę udowadniać, że nie jestem tylko pustą aktorką.2:
Z kolei prezes Starbucksa, Howard Schultz, przyznał, że zarówno on jak i inni znani mu prezesji wątpią w siebie:
Bardzo niewiele osób, niezależnie od wcześniejszych doświadczeń, siada na tym stołku z przekonaniem, że teraz jest już odpowiednio przygotowane do pełnienia funkcji prezesa. Nikt się do tego nie przyzna, ale tak jest. 3
Jak rozpoznać sydrom oszusta?
Aby rozpoznać syndrom oszusta możesz przeczytać pytania poniżej i zastanowić się, na ile ta sytuacja przypomina Twoje osobiste doświadczenie.4
- Zdarza Ci się twierdzić, że to co osiągnęłaś wynikało raczej ze szczęścia, „znajomości”, sprzyjających okoliczności niż Twojego wkładu?
- Boisz, że ktoś odkryje, że tak naprawdę nie masz dość wiedzy/doświadczenia żeby robić to, co robisz?
- Bywasz rozczarowana swoimi osiągnięciami, masz wrażenie że powinnaś osiągnąć znacznie więcej?
- Masz poczucie, że ludziom wydajesz się bardziej kompetentna, niż uważasz, że jesteś?
- Trudno Ci przyjmować komplementy dotyczące inteligencji lub osiągnięć?
- Masz poczucie, że ludzie wokół Ciebie są bardziej uzdolnieni i lepsi w tym co robią?
Im więcej z tych stwierdzeń pasuje do Ciebie, tym uważniej czytaj ciąg dalszy artykułu.
U mnie syndrom oszusta przejawia się m.in. w dążeniu do perfekcjonizmu – chęci osiągnięcia wyimaginowanego ideału, którego nie jestem w stanie zrealizować w skończonym czasie. Na przykład odkładałam napisanie tego artykułu do momentu, kiedy będę „gotowa”, tzn. w tym przypadku gotowość to przeczytanie wszystkiego co ktokolwiek, kiedykolwiek napisał o syndromie oszusta (w „całym Internecie”). I na pozór jest to dążenie zacne – by jakość artykułu była wysoka, źródła sprawdzone, temat potraktowany kompleksowo, z zapadającymi w pamięć cytatami i historiami, długą listą źródeł oraz bibliografii. Ale takie podejście prowadziło tylko do jednego – prokrastynacji, czyli odkładania na ciągłe „później” napisania tego artykułu.
Jak sobie radzić z syndromem oszusta?
Oto kilka pomysłów:
Dla mnie podstawą jest zauważenie, co się dzieje. Rozpoznanie, że ten mechanizm się włącza (i kiedy się włącza) to najważniejszy krok, bez niego nie będziemy w stanie przeciwdziałać sile tego syndromu. Trudno byłoby zrobić coś z czymś, czego nie widzimy.
Drugim sposobem, który rozbraja ukrytą moc syndromu oszusta jest nazwanie go. Wystarczy „o, syndrom oszusta”. Krótko, prosto, dwoma słowami. Bez długich i zawiłych rozkminek, dramatyzowania, samobiczowania itp.
Zauważenie i nazwanie to duet skromny, ale niezwykle skuteczny. Jeśli zrobimy to z ciekawością oraz prawdziwą troską skierowaną do siebie, mamy duże szanse na przekroczenie tego syndromu i zmniejszenie poziomu lęku przed „zdemaskowaniem”.
Ważne jest to, że syndrom oszusta nie jest „zły” sam w sobie. Jeśli głębiej się pochylimy nad intencją stojącą za tym mechanizmem prawdopodobnie odkryjemy, że chodzi w nim o to, żeby nas ochronić – przed niebezpieczeństwem, wygłupieniem się, wyjściem poza bezpieczną przestrzeń. Dlatego kolejnym sposobem może być podziękowanie – tej części nas, która uruchamia syndrom oszusta – za troskę, opiekę, dbanie o to, byśmy nie cierpieli niepotrzebnie. Byśmy nie utraciły zdrowej dawki pokory, ale jednocześnie nie ukrywały swoich osiągnięć przed światem i nie bały się zdobywać tych fragmentów świata, które nas „wołają”.
Kolejnym sposobem może być uzmysłowienie sobie, że nie jesteśmy w tych odczuciach osamotnione. Prawdopodobnie inne osoby dookoła nas też od czasu do czasu przeżywają podobne wątpliwości i lęki, tylko mało kto się do tego przyznaje.
To prowadzi do kolejnego sposobu – porozmawiania o swoich wątpliwościach z zaufaną osobą. Kimś, kto nas dobrze zna, dobrze nam życzy i potrafi obiektywnie ocenić, czy nasze lęki to tylko „film”, który sami kręcimy sobie w głowie, czy rzeczywistość.
Oczywiście syndrom oszusta można także wykorzystać w pozytywny sposób – jako mobilizację do tego, żeby się zagłębić w temat. Bo jeśli przed wystąpieniem na konferencji nie czujesz się wystarczająco „ekspertem” możesz potraktować to jako sygnał do lepszego przygotowania. Kluczem według mnie jest to, żeby syndrom oszusta stał się pozytywną motywacją do działania, a nie pretekstem, żeby powiedzieć „NIE” i oglądać potem inne osoby na scenie .
A jakie wy macie sposoby na radzenie sobie z syndromem oszusta? Piszcie w komentarzach.
Źródła:
- ang. impostor – oszust, pozer, ktoś kto podaje się za kogoś innego niż naprawdę jest ↩
- Każdy z nas cierpi na syndrom oszusta. Jak sobie z nim poradzić? ↩
- ibidem ↩
- http://paulineroseclance.com/pdf/IPscoringtest.pdf ↩
Ostatnie komentarze