Od dawna zastanawiało mnie jak to możliwe, że tyle czasu poświęcamy małym pigułkom, które połykamy przy różnych okazjach (lekarstwom), a tak mało (relatywnie) tonom jedzenia, które przepuszczamy w ciągu roku przez nasz układ trawienny.
Skoro parę pigułek może mieć tak dobroczynny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie, to tym bardziej tysiące kilogramów jedzenia nie są obojętne dla naszego organizmu…
Pamiętasz to powiedzenie:
zaszyj dziurkę, póki mała…
Tutaj też się to sprawdza, to znaczy nie zaszywanie sobie dziurek ;), tylko profilaktyka.
Dobre, naturalne jedzenie, najlepiej eko lub organiczne, nieprzetworzone: smakuje lepiej (sic!) i przyczynia się do utrzymywania w zdrowiu naszych niesłychanie skomplikowanych ciał. Pozwala zająć się organizmowi ciekawszymi sprawami niż np. usuwanie toksyn czy pestycydów z komórek, tkanek, organów, układów…
Ciało to system, w którym niesłychanie szybko otrzymujemy informację zwrotną: bo zawsze to, co włożysz otrzymasz z powrotem (i to z nawiązką).
Opłaca się zadbać o to, jak i czym siebie same karmimy.
Smacznego!
Ostatnie komentarze