Stała jabłonka w sadzie i śniła o tym, że je szarlotkę 🙂
Przyszła wiosna i jabłonka obsypała się kwieciem. Kwiatków i płatków było tyle, że wyglądała jak panna młoda. „Tylko gdzie mój wybraniec?” pomyślała i tęsknym spojrzeniem spojrzała w kierunku stodoły, gdzie mieszkały najpiękniejsze stworzenia na świecie. To dopiero musi być cudowne, tak chodzić NA NOGACH.
Przyszło lato. Pojawiły się pierwsze malutkie jabłuszka, które rosły i rosły, aż jabłonce zrobiło się ciężko je nosić na swoich gałęziach.
Przyszła jesień. Jabłka dojrzały i pojawili się Ci, którzy mieli się nimi zająć. Jabłonce było z jednej strony żal się z nimi rozstawać, bo w końcu były to jej owoce. Z drugiej strony czuła ogromną ulgę…
Fot. Muffet
Po jakimś czasie spadły z jabłonki wszystkie liście. Czuła się naga, nieatrakcyjna i nikomu niepotrzebna.
„Mój czas dobiegł końca” pomyślała, „spełniłam swoje zadanie” pojawiła się kolejna myśl. „Wydałam na świat wiele owoców i to już koniec mojej drogi”. „Ciekawe jak jabłonki przenoszą się na tamten świat”.
Nagle zauważyła coś małego i białego, jak płatek kwiatku, ale o wiele delikatniejszy. I następny, i kolejny, i jeszcze jeden. Pojawiło się ich tyle, że cała ziemia wokół jabłonki stała się biała, coraz bielsza. „Co to może być?” zaczęła się zastanawiać. „Może tak wygląda ‘tamta strona’”? Trochę ją to zasmuciło, ale i zaciekawiło. Tak bardzo się zmęczyła tą zagadką, że usnęła.
Kiedy się obudziła cała białość zniknęła, a pojawiła się zieloność.
Przyszła wiosna…
Ostatnie komentarze