JA – centrum mojego wszechświata.
Jedyna perspektywa, którą tak naprawdę znam.
oczy, przez które patrzę,
uszy, dzięki którym słyszę,
skóra, która odbiera dotyk,
kubki smakowe, smakujące słodki, słony i gorzki
mózg, łączący impulsy z tych zmysłów w koktajl doznań znanych tylko mnie samej.
Ja doświadczam mój świat w sobie jedynie znany sposób.
I pamiętam to, co pamiętam tak, jak pamiętam.
Dzięki mojemu ostatnio ulubionemu nobliście – Davidowi Kahnemanowi wiem, że moje JA, to tak naprawdę dwie JA [nie, nie mam schizofrenii ;)].
Jedno JA, to JA doświadczające. To ta moja część, która doświadcza tego, co dzieje się tu i teraz. To ono czuje moją radość i mój ból.
Drugie JA, to JA pamiętające. Ono tworzy opowieść o tym, co się wydarzyło godzinę, dzień, miesiąc i rok temu. To dla pamiętającego JA robimy zdjęcia, piszemy pamiętniki, kręcimy filmy z Ważnych Chwil swojego życia.
A teraz zrób mały eksperyment:
Wyobraź sobie swoje najbliższe wakacje – jedziesz w miejsce, o jakim zawsze marzyłaś.
Jest tylko jeden haczyk: wiesz już teraz, że na koniec wyjazdu doznasz amnezji, a wszystkie zdjęcia i filmy znikną.
W jaki sposób to wpłynie na wybór miejsca, które wybierzesz?
Czy dalej będzie to ta sama wymarzona podróż marzeń, czy może jednak nieco inna?
Jeśli nie różnisz się od większości ludzi, w takiej sytuacji zdecydujesz się na wakacje, które maksymalizują przyjemność z doświadczenia, a nie pamiętania. Zacznie Ci zależeć na miejscu miłym i komfortowym, a nie na fantastycznych fotkach i opowieściach z podróży dookoła świata (która w czasie trwania momentami jest daleka od przyjemności i komfortu).
O tym właśnie kontempluję sobie ostatnio, a teraz Ciebie też do tego zapraszam: czy zachowuję równowagę, pomiędzy moim JA doświadczającym i pamiętającym? Co pokazują moje dotychczasowe wybory? Czy wolę doświadczenie nieprzyjemne, dzięki któremu mogę opowiedzieć ładną historię, czy raczej przeżycie przyjemne, choć pozbawione elementów do opowiadania później?
No właśnie, co wolisz?
Ostatnie komentarze