Litera C nie zostawia mi wiele przestrzeni na zastanawianie: C jak CEL i cena, którą trzeba ponieść za realizację tego celu.
Skoro czytasz tego bloga wiesz pewnie, że warto stawiać sobie cele. Co to daje? Przede wszystkim wprawia Cię w ruch. Bycie w ruchu jest kluczowe, bo nawet jeśli nie udaje się osiągnąć celu, do którego się dąży, to wiele rzeczy „przy okazji” się wydarza. Czasem są to nawet ważniejsze rzeczy niż to, co było początkowym celem. Jak w przypadku pszczoły, której celem jest zbieranie nektaru i pyłku kwiatów, a przy okazji zapyla ona rośliny, co tak naprawdę okazuje się nawet ważniejsze , niż zbiór zapasów jedzenia dla ula (służy „większemu dobru”).
Przypominasz sobie podobną sytuację z Twojego życia? Kiedy „przy okazji” robienia czegoś wydarzyło się coś ważniejszego? Otóż to!
To, o czym rzadko się wspomina w kontekście osiągania celów jest … cena. Cena, za osiągnięcie celu. Rzadko się zdarza, by dążenie do celu nie było związane z inwestycjami – nie tylko pieniędzy, ale i czasu, energii czy uwagi. Ceną może być też rezygnacja z czegoś (telewizji, słodyczy, wolnego weekendu). Myśląc o celu niemalże automatycznie przeliczamy sobie w głowach, czy opłaca się angażować 🙂 Jeśli z wyliczeń wynika, że nasz zysk (materialny lub niematerialny) będzie na satysfakcjonującym poziomie – zabieramy się za to, a jeśli nie – rezygnujemy lub zaczynamy bawić się w zwlekanie/odkładanie realizacji celu.
Pomyśl teraz o celu, który chcesz osiągnąć.
Jaką cenę musisz zapłacić, aby go zrealizować (stwórz dwa scenariusze: optymistyczny i pesymistyczny)?
W jakim stopniu od 0 do 10 jesteś gotowa, aby tę cenę zapłacić?
Jeśli to nie jest 10, to co by sprawiło, aby to było 10?
Jak wykorzystasz tę wiedzę?
Chcesz wiedzieć więcej?
Ostatnie komentarze