by Marta Waszczuk |
cc: Mait Jüriado, Flickr.com Wpisujesz zapytanie w okno wyszukiwarki i w ułamku sekundy otrzymujesz tysiące lub więcej odpowiedzi. Wynalazek ostatnich lat? Niekoniecznie. Od wielu tysięcy lat korzystamy z takich wyszukiwarek. Setki, a nawet tysiące razy dziennie. Tak właśnie działa nasz umysł. Przypomnij sobie co robiłaś w czasie ostatniego urlopu. A teraz pomyśl o tym, co byś robiła, gdybyś miała na koncie milion złotych wolnych od podatku. Właśnie przed chwilą uruchomiłaś w swojej głowie mechanizm wyszukiwania potrzebnych Ci informacji 🙂 Jak możesz skuteczniej z niego korzystać na co dzień?Zadbaj o pytania, które zadajesz sobie sama w swojej głowie. Ćwiczenie:Z samego rana lub tuż przed pójściem spać zadaj sobie pytanie (przez co najmniej tydzień):Co takiego we mnie mogłoby sprawić, że odniosłabym sukces i zrealizowała zamierzone cele? A potem zapisuj odpowiedzi.I to, co Ci się przyśni w odpowiedzi na to pytanie. Sprawdź, jak sama możesz siebie zaskoczyć!I przekroczyć to, co do tej pory wydawało Ci się...
by Marta Waszczuk |
Fot. H-Huynh, flickr „Nagrody, jakie przynosi życie, czekają na końcu każdej drogi, a nie na początku, i nie jest mi dane wiedzieć, ile trzeba zrobić kroków, by osiągnąć cel.”Og Mandino Szkoda, że nie uczą tego w podstawówce. Albo w przedszkolu 🙂 Nauka dla mnie z tego płynie taka, że jeśli chcę osiągnąć jakiś cel, to nigdy nie mogę się poddać. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Inaczej może być tak jak w historii gościa, który szukał złoto.Kupił kawałek ziemi i kopał. Kopał. Trwało to kilka lat.W końcu zrezygnował.Poddał się.Sprzedał kopalnię za grosze.A ten, co od niego kupił ją już wkrótce odkrył, że tamten zatrzymał się metr od olbrzymiej żyły złota. Morał: zawsze warto zrobić jeszcze jeden krok. Proste, ale nie...
by Marta Waszczuk |
Oto paradoks: Chodzisz do pracy, której nienawidzisz, żeby kupić rzeczy, których nie potrzebujesz, żeby zaimponować ludziom, których nie lubisz… (… lub coś podobnego?) Jak wyrwać się z tego zaklętego kręgu? Na początek możesz zrobić na przykład to: 1. Przejdź się po mieszkaniu z pustą torbą lub kartonem i wsadź do niego rzeczy, których nie używałaś rok lub dłużej. Możesz zacząć od tej sterty gazet do przeczytania „później”, albo od swojej szafy. Następnie oddaj / sprzedaj / wyrzuć to, co zebrałaś. Wszystko! 2. Odłóż 1 złotówkę dziennie na Fundusz Pasji. Na kapitał początkowy dla Twojego Nowego Życia, kiedy będziesz robić to, co jest Twoją Pasją. Jeśli złotówka dziennie to zbyt dużo zacznij od 1 grosza. Tak, jednego grosza. Możesz ten fundusz zasilić tym, co uzyskałaś ze sprzedaży niepotrzebnych Ci rzeczy (patrz punkt 1). 3. Zrób listę rzeczy, które uwielbiasz robić, robisz z łatwością i chciałabyś robić je częściej. Tylko listę. 4. Zapisz za co tu i teraz jesteś wdzięczna. Za co dziękujesz. Zacznij teraz. Rys. Katey Nicosia,...
by Marta Waszczuk |
Fot.jerryhsu2k , Flickr Pewnie słyszałaś kiedyś tę historię o żabie:kiedy wrzucano ją do wrzątku – od razu wyskakiwała,kiedy powolutku podgrzewano wodę, w której siedziała, aż do wrzątku – siedziała tam jakby nic się nie stało – i ugotowała się. Chcąc się uczyć na błędach tej żaby (i siebie samej, gdy jak ta żaba daję się ugotować) mogę robić dwie rzeczy: 1. Sprawdzać, czy dziś znowu weszłabym do tej wody Czy gdybym dziś, mając tę wiedzę którą mam dzisiaj, miała rozpocząć ten projekt, relację, podróż … znowu bym to zrobiła?Jeśli odpowiedź brzmi nie – woda jest już gorąca – pora się ewakuować 😉 2. Stosować „stopniowe podgrzewanie wody” wtedy, gdy chcę coś zmienić, a zwykłe próby kończą się niepowodzeniem Od wielu lat chciałam zacząć ćwiczyć. Postanowienia noworoczne, karnet do siłowni – to było jak wskakiwanie do wrzątku.W końcu zaczęłam z metodą stopniowego podgrzewania wody – od jednego brzuszka dziennie. Codziennie jeden więcej, aż doszłam do kilkudziesięciu. I tak jest od ponad pół roku. Codziennie 🙂 Nie daj się ugotować.Gotuj to, co będzie Ci...
by Marta Waszczuk |
Fot. ntr23, Flickr Pamiętam moje zdziwienie, kiedy w czasie pierwszego lotu samolotem stewardesa podawała wskazówki dotyczące postępowania awaryjnego. Mówiła ona, że w razie pojawienia się masek tlenowych rodzice mają najpierw założyć maskę sobie, a dopiero potem dziecku. W pierwszym odruchu wydawało mi się to co najmniej kontrowersyjne, ale po chwili dotarła do mnie logika tej wskazówki: jeśli dziecko zemdleje – dorosły będzie w stanie je wynieść. Jeśli dorosły straci przytomność – dziecko jest bez szans. Ta sama zasada dotyczy udzielania pierwszej pomocy – bo dobry ratownik, to żywy ratownik… Wniosek z tego dla mnie jest taki, że za każdym razem gdy chcę pomóc (w dowolnej sprawie, na różnych płaszczyznach), najpierw mam zadbać o siebie. Dopiero potem mogę się skierować ku innym ludziom. W przeciwnym razie ja też będę potrzebować pomocy. I to szybciej niż mi się wydaje. Oczywiście nie zawsze jest to tak oczywiste jak w samolocie.Dlatego w codziennym życiu sprawdzam, jak się dzięki pomocy czuję. Jeśli pomaganie dodaje mi sił (lub jest neutralne dla mojego samopoczucia) – jest ok. Działam dalej.Jeśli pomaganie innym mnie na różne sposoby osłabia – traktuję to jako ostrzeżenie.Sygnał, by...
Ostatnie komentarze